Detoks. Fakty i mity.

        Detoks... Słowo klucz. Przedstawiany jako panaceum na: nadwagę, wzdęcia, zaparcia, trądzik, egzemę, alergie, zmęczenie,   depresję i infekcje. "Oczyść swój organizm", a będziesz wyglądał młodziej, czuł się lepiej i żył dłużej. Środków i sposobów też nie brakuje. Od "odtruwających" głodówek i przeczyszczających ziółek do suplementów typu sproszkowany młody jęczmień czy ajurwedyjskie mieszanki. Czy faktycznie nasz organizm potrzebuje - cytat - "oczyszczania raz do roku jak samochód przeglądu"? Czy musimy regularnie "usuwać zalegające w nim toksyny"? 

Najkrótsza odpowiedź brzmi: NIE. "Detoks" w tym znaczeniu nie działa. Ale zacznijmy od początku...





Co to jest detoks i komu jest potrzebny?

Detoks - a właściwie detoksykacja - to:
"sposób leczenia uzależnień polegający na nagłym odstawieniu danej substancji psychoaktywnej, w połączeniu z terapią farmakologiczną lub psychologiczną" 
Źródło: Wikipedia

        W przypadku, gdy dojdzie do zatrucia (alkoholem, narkotykiem, lekami, metalami, toksynami, a nawet przedawkowania witamin), konieczne jest pozbycie się wszelkich ilości szkodliwej substancji z organizmu. Nie ma co do tego wątpliwości i najlepiej jest pozostawić to specjalistom. Jeżeli miałeś kontakt z trucizną - koniecznie udaj się do lekarza. Dieta czy głodówka tu nie pomogą.

        Ok. Wiem, że nie tego typu detoks mają na myśli kolorowe pisma i reklamy cudownych pigułek. Obiecują one "oczyszczenie organizmu z zalegających toksyn", nie precyzując jednak, o jakie "toksyny" właściwie chodzi. Te tajemnicze "toksyny" tworzą "złogi" mające niejako zalegać w jelitach, skórze, włosach i wywoływać całe spektrum objawów. Wiele osób decyduje się na "detoks" także z powodu... przejedzenia. Skutki kilku dni, tygodni (miesięcy?) złej diety mają zostać zniwelowane przez jednorazową "akcję oczyszczanie". Z pewnością przechodząc na dietę sokową czy jakąkolwiek inną poczują się lepiej, ale nie wynika z faktu, że nadmiar jedzenia był toksyną zatruwającą ich organizm. Nie ma też  żadnych dowodów na to, by resztki jedzenia czy innych substancji mogły zalegać w jelitach przez kilka (sic!) miesięcy czy lat.




Czy to znaczy, że toksyny nie istnieją?

        Niestety istnieją i mamy z nimi do czynienia na co dzień. Pomijając substancje stanowiące niezaprzeczalne zagrożenie dla naszego życia, możemy używać tego słowa na określenie czynników, które w niewielkich dawkach i przy sporadycznym kontakcie nie spowodują wielkich szkód, ale już ciągłe narażenie na ich działanie może negatywnie wpływać na nasze zdrowie. Żyjemy w czasach, w których środowisko nie do końca jest już naturalne, jedzenia się nie uprawia czy hoduje, tylko produkuje, a przedmioty codziennego użytku kryją w sobie całą tablicę Mendelejewa...




        Nie wszystkich zagrożeń możemy uniknąć (choćby powietrza, którym oddychamy), powinniśmy jednak zwracać szczególną uwagę na:
  • Bisfenol-A (BPA) - możesz go znaleźć w: plastikowych opakowaniach do żywności, plastikowych butelkach, puszkach (wewnątrz), szczoteczkach do zębów, plastikowych zabawkach, papierze termicznym (paragony ze sklepu!), kosmetykach... Ma on budowę podobną do estrogenu, przez co zaburza gospodarkę hormonalną organizmu. Może to mieć poważne konsekwencje dla rozwoju i funkcjonowania seksualnego, a także być przyczyną wielu chorób. Unikaj kupowania żywności, która miała kontakt z plastikiem (a już na pewno nie podgrzewaj jej w takim opakowaniu), kupuj butelki z oznaczeniem BPA-free, myj często ręce.

  • Pestycydy zawarte w żywności - jeżeli możesz, kupuj żywność z rolnictwa ekologicznego, myj dokładnie owoce i warzywa... niestety środki ochrony roślin dostają się również do wody, paszy dla zwierząt i stąd do ich tkanek (skąd już wypłukać ich się nie da).
  • Dioksyny - produkty uboczne spalania, znajdują się w powietrzu, wodzie, jedzeniu. Najwięcej ich zawierać będzie mięso i ryby (grillowane mięso-najwięcej). Nie można całkowicie ich uniknąć, a miejscem ich gromadzenia w ciele jest tkanka tłuszczowa. Powodują zaburzenia funkcjonowania układu hormonalnego, nerwowego, immunologicznego, krążenia, oddechowego. Mają działanie kancerogenne.

  • Metale ciężkie zawarte w żywności - arsen, miedź, kadm, ołów,chrom, cynk, rtęć. Pierwiastki te kumulują się w układzie kostnym i nerwowym, prowadząc do zaburzeń rozwoju i poważnych chorób, w tym raka. Obecne głównie w mięsie, rybach, warzywach korzeniowych i liściastych, suszonych grzybach.
  • Lotne związki organiczne - m.in.formaldehyd, toluen, ksylen, benzen, dichlorobenzen, aceton - znajdziesz je w środkach czyszczących, farbach, lakierach, rozpuszczalnikach, odświeżaczach powietrza, klejach, ale też izolacjach, dywanach, linoleum. Związki te ulatniają się do atmosfery w bardzo niskich temperaturach. Wdychanie ich powoduje: podrażnienie skóry, oczu, nosa, bóle głowy, nudności, a długotrwała ekspozycja na nie zwiększa ryzyko nowotworów.

Jak nasz organizm radzi sobie z toksynami.

        Wszystko, co przyjmujemy - co zjadamy, pijemy, czym oddychamy - zanim trafi do komórek ciała, musi przejść przez ścisłą kontrolę. Zgadza się, nasz organizm posiada cały system "oczyszczania", na który składają się: wątroba, nerki, śledziona, płuca, skóra, układ limfatyczny. Z tych narządów najbardziej doniosła funkcja przypada wątrobie. To przez nią przepływa cała krew z jelita i tam jest filtrowana. Wątroba zatrzymuje szkodliwe substancje i je metabolizuje, po czym zostają one wydalone z organizmu (głównie z moczem i kałem). Poza szeregiem innych ważnych funkcji, tej właśnie działalności wątroby zawdzięczamy to, że przyjmowanie różnych potencjalnie niebezpiecznych dla zdrowia substancji (np.alkoholu), nie powoduje od razu degradacji naszych komórek. Wątroba neutralizuje toksyny, przekształcając je z rozpuszczalnych w tłuszczach na rozpuszczalne w wodzie i możliwe do wydalenia. Nerki również filtrują krew, a niepotrzebne i szkodliwe jej składniki po prostu wydalasz z moczem. 


        Gdy kontakt z czynnikiem toksycznym jest niewielki i krótkotrwały, nasz system "detoksykacji" radzi sobie z tym świetnie. Problemy zaczynają się, gdy jesteśmy ciągle na niego narażeni. Pijąc alkohol, paląc papierosy, jedząc wysokoprzetworzone i zanieczyszczone jedzenie, wdychając smog, itp. Gdy tych substancji jest za dużo, kumulują się one w naszym ciele. Ale - nie w jelicie grubym - tylko właśnie w wątrobie i komórkach tłuszczowych (bo większość z nich jest rozpuszczalna właśnie w tłuszczach). Stąd popularne "przeczyszczające" kuracje niewiele pomagają. Usuwają po prostu z jelit resztki pokarmu, a toksyny - dalej tkwią w wątrobie i tkance tłuszczowej. 





Co możemy faktycznie zrobić dla naszej wątroby 

        Ok. Wiemy już, że za "detoks" organizmu odpowiada przede wszystkim wątroba. Jak się mają do tego popularne "metody oczyszczania"?

  • Głodówki  - fakt - nie jedząc niczego, nie przyjmujemy szkodliwych substancji z pożywienia. Ale - nie dostarczamy mu też żadnych wartościowych! Nie jest to raczej metoda na "detoks", co najwyżej na pozbycie się poczucia winy po zbyt "obfitym" weekendzie...
  • "Sokowe" diety - czyli przyjmowanie przez jakiś czas wyłącznie wody i soków - warzywnych lub/i owocowych. Już lepsze dla zdrowia są chyba głodówki... Soki to źródło głównie węglowodanów, bez białek i tłuszczy (jak wiemy, witaminy A, D, E, K są właśnie rozpuszczalne w tłuszczach). Nie ma szans by wątroba zregenerowała się też bez udziału witamin z grupy B (główne źródło: produkty zwierzęce), zwłaszcza choliny. A nadmiar węglowodanów wręcz szkodzi wątrobie. 

  • "Oczyszczanie jelita grubego" za pomocą suplementów i środków  przeczyszczających, dużych ilości błonnika czy lewatywy - ma na celu pobudzenie motoryki jelit i usunięcie z nich resztek pokarmowych. Może prowadzić do odwodnienia, zaburzenia gospodarki elektrolitowej i naturalnej flory bakteryjnej. Nie ma to nic wspólnego z regeneracją wątroby.
  • Węgiel aktywowany - przydatny w razie, gdy zjemy coś szkodliwego, trującego lub przedawkujemy lekarstwo. Wówczas, przyjęty w ciągu godziny, może - poprzez adsorbcję - zneutralizować jego negatywne działanie (oczywiście gdy przydarzy nam się coś takiego najbezpieczniej jest udać się od razu do lekarza). Nie ma natomiast żadnych dowodów na to, by poza doraźnym podaniem, aktywny węgiel miał jakikolwiek wpływ na organizm i jego "oczyszczanie" (poza tym, że barwi stolec na czarno).
  • Chelatacje - skuteczne w przypadku zatrucia metalami ciężkimi, powinny być stosowane pod kontrolą lekarską. Nie ma sensu stosować ich "profilaktycznie". Nie jesteś pewien, czy nie cierpisz na zatrucie metalami? W takim razie na 99% nie cierpisz. W przeciwnym wypadku już dawno szukałbyś pomocy lekarskiej.
  • Kuracje polegające na "wypoceniu" toksyn - poza odwodnieniem nie przyniosą większych efektów. Z potem wydalany jest zaledwie 1% toksyn (większość spłukujemy w toalecie).
  • Kuracje ziołowe - właściwie nie wiadomo czy i jak działają. Wiele ziół stosuje się "tradycyjnie" na wątrobę czy nerki, badania nie wykazują jednak żadnych istotnych pozytywnych efektów ich spożywania. I tak: ostropest plamisty, mniszek lekarski, nasiona selera czy kopru włoskiego, korzeń łopianu czy kora wierzby - mogą "oczyścić" ci co najwyżej portfel - nie ma badań, które bezsprzecznie dowiodłyby ich działania na regenerację wątroby. 


W takim razie co naprawdę pomaga wątrobie?

  • Cholina i witaminy z grupy B. Cholina jest niezbędna do prawidłowego rozwoju i funkcjonowania układu nerwowego, krążenia, a także w procesie regeneracji mięśni i właśnie wątroby. Jej niedobór może skutkować stłuszczeniem wątroby. Znajdziesz ją przede wszystkim w żółtkach jaj, mięsie i podrobach, a także - w niewielkich ilościach- w warzywach krzyżowych (np. Brokuły, kalafior), orzechach i roślinach strączkowych. Gdy w twojej diecie brakuje produktów zwierzęcych- warto rozważyć suplementację choliny.
  • Omega3. Ważne, by unikać nadmiaru kwasów Omega6 - działają prozapalnie, sprzyjają zespołowi metabolicznemu i insulinooporności. Kwasy Omega3 neutralizują ich negatywne skutki, mają przeciwzapalne i antyoksydacyjne działanie. Sprzyjają utlenianiu i spalaniu tłuszczy (i przeciwdziałają stłuszczeniu wątroby).

  • Dieta o umiarkowanym lub niskim spożyciu węglowodanów (maksymalnie 45% dziennego zapotrzebowania). Zbyt duża ilość węglowodanów w diecie (gdy przekraczają one dzienne zapotrzebowanie) powoduje stłuszczenie wątroby, nawet u szczupłych osób. Szczególnie szkodliwa jest fruktoza - cukier naturalnie znajdujący się m.in. w owocach czy miodzie (produkty skrobiowe, jak ziemniaki czy zboża zawierają głównie glukozę, fruktoza natomiast jest tym, co nadaje owocom ich słodki smak). Fruktoza, w przeciwieństwie do glukozy, nie jest transportowana przez insulinę do komórek, ale bezpośrednio do wątroby. Wątroba nie magazynuje glikogenu w takich ilościach jak mięśnie, przez co fruktoza o wiele łatwiej zamienia się w tłuszcz. Nie znaczy  to, że owoce jako takie są szkodliwe - raczej nie zjadamy ich w takich ilościach, żeby ilość cukru w nich zawarta przekraczała nasze zapotrzebowanie, ale już syrop glukozowo-fruktozowy (czytaj uważnie etykiety!) taki bezpieczny dla wątroby nie jest. Wbrew powszechnym opiniom, to właśnie cukier, a nie tłuste mięsa czy w ogóle tłuszcze nasycone szkodzi wątrobie. Nie ma żadnych dowodów na to, żeby tłuszcze z pożywienia gromadziły się w wątrobie. 
  • Unikanie alkoholu, leków (także - a może zwłaszcza - hormonalnych, jak np. doustna antykoncepcja), minimalizowanie kontaktu z zanieczyszczeniami środowiska i pożywienia. Ponieważ substancje te mają tendencje do kumulowania się i gromadzenia w wątrobie, gdy organizm jest na nie ciągle narażony. Im mniej "toksyn" otrzymuje nasza wątroba, tym łatwiej jej sobie z nimi poradzić!
  • Dbanie o zdrową florę jelitową. Pomaga ona w metabolizmie choliny, poza tym są dowody na związek pomiędzy stłuszczeniem wątroby a zespołem cieknącego jelita i SIBO (zespół przerostu bakteryjnego w jelicie cienkim).

 Wnioski?

        Jeżeli na co dzień prawidłowo się odżywiasz, dbasz o to, by twoja dieta była różnorodna i zawierała głównie nieprzetworzoną żywność, unikasz słodzonych napojów, używek i dokonujesz świadomych wyborów żywieniowych, "detoks" raz na jakiś czas nie jest ci potrzebny. Ale jeżeli tak nie jest - żadna jednorazowa akcja ci nie pomoże. Diety i głodówki to sposób na lepsze samopoczucie gdy przesadziłeś z jedzeniem (jak każdy od czasu do czasu). Jednak do radzenia sobie z realnymi zagrożeniami dla twojego zdrowia potrzeba ci przede wszystkim zdrowych nawyków. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bez konsekwencji? Czyli krótko o słodzikach i produktach "zero kalorii".

Czekoladowe love

Obiad. Z pamiętnika zabieganej gospodyni, czyli jak zrobić żeby się nie narobić